12

May

by Łukasz Radosław

Opracowałem kronikę o Kudrance, którą opisał mój dziadek Edmund mojej Babci Irence w latach 80tych.  Znalazłem ten opis parę lat temu kiedy przeszukiwałem Babci półki.  Poniżej publikuję wprowadzenie.

 IMG_8004

IMG_8005

IMG_8006

Pierwszy przodek naszego kronikarza Edmunda, używający nazwisko „Chołodecki”, przybył na ziemię Wołyńską w XVII wieku.  Jak twierdził Józef Białynia-Chołodecki:

Pochodzimy z Mazowsza z okolicy Rawy. Jeden z Białyniów przeniósł się na Wołyń, wziął w tenutę majątek od Książąt Wiśniowieckich, czy Zbarazkich i przybrał wsi Chołodec obok Kupiela, nazwisko Chołodecki.  Za czasów króla Sobieskiego był Kazimierz Chołodecki temytaryuszem majątku Białynia w pow. Starykonstantynowskim bardzo poważnym obywatelem.

Spis rodzinny Chołodeckich z 1790 roku jednak twierdzi trochę inaczej, że “Z woiewództwa Sieradzkiego Powiatu ostrzeszowskiego od Lat 100 w tym Kraju zostają.”  Gdyby ta wiadomość była prawdziwa to dzisiejsze gniazdo Chołodeckich, które się mieści w powiecie Milickim, jest tylko oddalone o 20km od powiatu ostrzeszowskiego, z którego na Wołyń rodzina ruszyła 400 lat temu.

Skąd pierwszy noszący nazwisko Chołodecki pochodził zostaje zagadką, ale za to wiemy, że między 1827 i 1833 roku przybył z pięknie położonej wioski o nazwie Ujście na ziemie Kudrańske szlachcic Mateusz Chołodecki raz ze swoją żoną Katarzyną Starzycką.  Szlachcice zabrali ze sobą piątkę dzieci: córki Scholastykę, Longinę i Józefę, i synów Ferdynanda (pradziadek tutejszego opisu Edmunda Chołodeckiego) i Władysława.

Na wschód od Ludwipola przez Hubków, Marenin, Bielczaki, aż do Ujścia gdzie Słucz łączy się z Korczykiem ciągnie się piękna dolina rzeki Słuczy, a okolicy tej nadano nazwę Nadsłuczańskiej Szwajcarji. Brzegi skaliste i urwiste, są ozdobione odkrywkami skał granitowych i porośnięte malowniczymi lasami. Lasy tutejsze posiadają jedyne w kraju obszary porośnięte pięknemi dzikiemi azaljami, które niegdyś sprowadzono z południa. Obecnie rozrosły się one tak obficie, że w okresie kwitnięcia wydają silny zapach, który odurza zarówno ludzi jak i zwierzęta, powodując niekiedy wypadki śmiertelne. Niestety ta najpiękniejsza okolica Wołynia, dzięki fatalnym warunkom komunikacyjnym jest mało znaną i rzadko zwiedzaną.

Dr. Mieczysław Orłowicz, Ilustrowany

Przewodnik po Wołyniu, r. 1929

Ujście, położone 35 km na wschód od Kudranki, akurat należało do rodziny Mateusza małżonki ojca, Józefa Starzyckiego.  Córka Scholastyka była ochrzczona przez księdza unickiego, ale rodzice zadbali o to żeby córka została wpisana w księgi katolickie kościoła Tuczyńskiego w 1833 roku.  Mateusz i Katarzyna urodzili się w niepodległej Polsce, a w momencie osiedlenia się na ziemiach Kudrańskich żyli już pod carskim prawem.  Nie wiemy, czemu przenieśli się na te bagniste ziemie pokryte lasami.  Jak przeczytamy w opisie Edmunda Chołodeckiego, Kudranka była wioską daleką od cywilizacji, i zdecydowanie nie była zaściankiem szlacheckim.  Chołodeccy nie nabyli większej ilości ziemi ani nie mieli pokaźnego domu w nowym otoczeniu, to było miejsce na ukrycie się, a nie docelowe.  Również wiemy, że przed przesiedleniem oboje byli szlachtą jak metryka urodzenia ich córki Longiny w 1827 roku ukazuje.  Jednak tylko sześć lat później ich stan już nie zostaje wymieniony w odpisie córki Scholastyki w księdze Tuczyńskiej.  Dzieci Mateusza i Katarzyny ewidentnie zostają ofiarami deklasacji po powstaniu listopadowym.  Jak Edmund Chołodecki twierdził, stare legendy rodzinne mówiły, że dwoje braci, którzy osiedlili się na tych ziemiach zrobili to, by się skryć po uczestnictwie w powstaniu, jak szacować możemy, listopadowym.  Czy mówiły o braciach Ferdynand i Władysław, czy sam Mateusz miał brata, którego do tej pory nie znamy?

Chcąc czy nie chcąc rodzina na nowej ziemi została, chociaż nie znajdziemy zgonów Mateusza i Katarzyny w metrykach Tuczyńskich mamy spisy pokazujące, że jeszcze tam żyli w 1853 roku, gdy Mateusz miał 72 lat a Katarzyna 62.  Synowie Mateusza brali sobie za żony szlachcianki, Ferdynand młodą Lisiewiczówną (rodzina wylegitymowana przez rządy carskie) a Władysław, który zamieszkiwał w Tuczynie, ożenił się z Karczyńską.  Marian, ojciec Edmunda, ożenił się z Rozalią Rodziewicz, córką radcy hrabiego.  Marian razem z braćmi Wincentym i Wiktorem ruszyli na wojnę z Piłsudskim w 1918 roku, dotarli aż do Kijowa, a dopiero wrócili do swych rodzimych stron po „Cudzie nad Wisłą”.   Marian został wójtem w Ludwipolu od 1923-1933 roku, po czym został uwięziony w zagadkowej sytuacji (Historia familijna twierdzi, że zabrał pieniądze z kas publicznych po to żeby zapłacić nauczycielom).

Marian nie dożył wybuchu drugiej wojny światowej.  Harmonia między Polakami i miejscowymi Ukraińcami, o której Edmund pisze, upadła.  Wiemy, że Edmund uciekł z Kudranki przed atakiem UPA, bo został o tym poinformowany przez życzliwą znajomą Ukrainkę.  Tomy istnieją dokumentujące piekło, przez które Polacy w 1943 roku na Wołyniu przeszli, i dość dokładne opisy o losach mieszkańców Kudranki istnieją, ale to nie tematyka wspomnień Edmunda, więc nie będziemy nad najsmutniejszą częścią historii Chołodeckich na Wołyniu wypisywać się.

Zakończę to wprowadzenie jaśniejszą informacją, Edmundowi się wydawało, że Chołodeckich na Wołyniu nie zostało, że jego rodzina za kordonem została wywieziona na Sybir czy do Kazachstanu po Rewolucji październikowej, a reszta przesiedlona po drugiej wojnie światowej.  I tak by się wydawało, że mordy wojenne, międzywojenne i przymusowe przesiedlenia powinny by zakropkować 400 letnią historię Chołodeckich na Wołyniu.  A jednak tak nie jest, Chołodeckich można dalej znaleźć w Równie jak i w Żytomierzu.  Wiktor, prędzej wspominany stryjek Edmunda, opowiadał mu o trzy-dniowej wyprawie, którą dokonał zimą saniami jeszcze w latach pod zaborami, do rodziny w Żytomierzu.  Ucieszyłby się pewnie dowiadując się, że rodzina tam dalej jest i pamięta o swoich Polskich korzeniach.