Kiedy zaczynałem moją podróż w przeszłość Chołodeckich jako pierwszą rzecz, którą zacząłem szukać, to legendarną w mojej rodzinie książkę o historii Chołodeckich pod tytułem “Białynia-Chołodeccy: Uczestnicy spisków, więźniowie stanu, wychodźcy z ziemi ojczystej w świetle aktów procesów politycznych i dokumentów archiwum familijnego (1831-1863)”.  Pierwszy raz ujrzałem tą książkę w 2001 roku,  kiedy mój kuzyn Mateusz Chołodecki zrobił jej kopie podczas studiów na Uniwersytecie Poznanskim, zanim dygitalizacja książek się tak na dobrą rzecz zaczęła.  Pamiętam jaki poczułem się wtedy zazdrosny. Będąc studentem na Uniwersytecie Indiana w Bloomington, daleko od Polski, nie posiadałem takich możliwości dostępu do dzieł Chołodeckiego jak mój kuzyn w Polsce.

Podczas moich kwerend internetowych (z trudem dodam, ponieważ na Google nie było dostępne) znalazłem w końcu cyfrową wersje tego słynnego dzieła (oryginał dawno już udało mi się kupić na aukcji w Warszawie), i o dziwo kiedy zobaczyłem pierwszą stronę, na której było wprost napisane : “Original from Indiana University”.  Szczenka mi prawie opadła, to ja szukałem tą książkę po całej Polsce, a kiedy byłem na studiach była dosłownie na wyciągnięcie mojej dłoni. Nie próbowałem jej szukać, ponieważ, nie przyszło mi nawet do głowy, że mogła się tam znajdować!  Można tą książkę obejrzęc na stronie hathitrust.org, podaję link.

Dzięki pomocy mojego Taty, tescia Mariana i żony Adriany mój zbiór obejmuje aktualnie kilkadziesiąt dzieł Białyni-Chołodeckiego  . Jednak najwięcej mi w tym poszukiwaniu niewątpliwie pomógł Krzysiek Wawer, który więcej tych broszurek i książeczek mi znalazł niż ja sam. Jak go widuje raz do roku (kiedy się udaje) to często słyszę słowa od niego “mam coś dla ciebie w domu!”, a to coś (chociaż raz było pięknym obrazem Mozi Kawa), to jest najczęściej książką właśnie mi bliskiego Białyni-Chołodeckiego.

Jedna z ważniejszych prac Józefa to “Księga pamiątkowa opracowana staraniem Komitetu Obywatelskiego w czterdziestą rocznicę powstania r. 1863/1864” , zdobyłem ją kilka lat temu na Allegro prosząc mego teścia Mariana żeby mi ją zakupił, a teraz można całą książkę zobaczyć na Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej.  Również można przeczytać w Wielkopolskiej bibliotece następującą książke Józefa:  “Wiązanka szczegółów z dziejów powstania styczniowego”.

Największa ilośc prac Chołodeckiego znajduje się na stronie Sląskiej Bibliotece Cyfrowej, są tam prace między innymi zajmujące się Lwowem, ze szkicami biograficzynymi Kamili Poh, Dąb-Dobczańskich, Henryk Schmitta itd.

Następnie na stronie Cyfrowej Kolekcji Biblioteki Naukowej TPN możemy przeczytać  Wyprawy na Kolbuszowę R. 1833. w świetle aktów procesu karnego przeciw pułkownikowi Józefowi Zaliwskiemu i wspólnikom“.

Na stronie Sanockiej Bibliotece Cyfrowej znajdują się dwa dzieła Chołodeckiego:  “Cmentarzyska i groby naszych bohaterów z lat 1794-1864 na terenie Wschodniej Małopolski” i “Sanockie w r. 1846 : (wspomnienie w sześćdziesiątą rocznicę wypadków)”

Należy pamiętać, chociaż mówią że w internecie nic nie ginie, to nie jest prawdą.  Niektóre strony tracą fundusze i zanikają, a wraz znimy te książki, więc ja teraz również kolekcjonuje te wersje cyfrowe.

 

24

Aug

by Łukasz Radosław

Słynna kiedyś historia o obronie lub oblężeniu Trembowli, o której były pisane opery, wiersze i malowane obrazy, miała miejsce w 1675 roku.  W tej obronie podobno brali udział Chołodeccy, pisał o tym Józef Białynia-Chołodecki, lecz niestety opierał się na dość nie wiarygodnym źródle Tadeusza Żychlińskiego i jego Złotej Księgi Szlachty Polskiej, gdzie czytamy o Chołodeckich że:

“Tyle tylko opiewa tradycja, że brali czynny udział w słynnej obronie Trembowli, przez Jana Samuela i Zofią Chrzanowskich w r. 1675 – Należeli zawsze Chołodeccy do tej szlachty drobnej, która najwięcej w Polsce dostarczała obrońców kraju i jako ogromna część składowa narodu, była zarazem niemałym czynnikiem jego dziejów domowych.”

Anna Chrzanowska dała mężowi dobry powód na to czemu nie powinien się poddać

Anna Chrzanowska dała mężowi dobry powód na to czemu nie powinien się poddać

Dowodów na uczestnictwo Chołodeckich nie mamy, ale również nie mamy dowodów na to że Chołodeccy byli częścią legionów Piłsudskiego, a wiemy że tak było.  Niestety Obrona Trembowli miała miejsce ponad 300 lat temu i ciężko ustalić kto w ogóle brał w niej udział poza Chrzanowskimi.  Ale sama historia tego wydarzenia jest niesamowicie interesująca i była powszechnie znana przez wszystkich Polaków w XIXtym wieku.  Tak pisała Emilia Cyfrowniczówa (jako pseud. Maryan z nad Dniepru) o tym wydarzeniu w 1904 r.:

Z początkiem r. 1675 rozchodzi się wieść, że Tatarzy i Turcy znowu powrócili do Polski ze wzmocnionemi siłami. Sobieski miał szczupłe siły, to też panowie, widząc oczywistą słabość polskiego oręża i grożące niebezpieczeństwo, radzili Sobieskiemu, aby swej osoby nie narażał we walce, ale dzielny król odpowiedział im, że gdyby tej rady posłuchał, samiby nim wzgardzili. Przezorny i ostrożny bawił się długo w podjazdowe utarczki, ale gdy upatrzył stosowną chwilę, obrał stanowisko obronne we Lwowie. Wojsko króla wzmocniły dwa tysiące Litwinów. 22 sierpnia tak mężnie natarł pod Lwowem na nieprzyjaciela, że ten głowę stracił. Walcząc osobiście, wołał król wciąż: .Górą Jezus” i Bóg też dopomógł. Półgodzinna walka rozstrzygnęła los boju. Piętnaście tysięcy Tatarów i Turków legło na placu.

Wiedzieli o tem Turcy bardzo dobrze z doświadczenia, że Polacy nie umieją korzystać ze zwycięstwa, ale zadawalając się samem zwycięstwem, tracą ochotę do dalszej wojny, więc też i teraz, gdy porażeni się cofali. zatrzymali sie, zwłaszcza że nikt ich nie ścigał, przed Trembowlą, twierdza na Podolu, chcąc zamek zabrać i w nim obronne zająć stanowisko. Dowódca turecki liczył na przestrach, jaki panował w kraju a wiedząc, że do Trembowli jeszcze nie mogła dojść wiadomość o zwycięstwie Sobieskiego pod Lwowem, wezwał dowódcę, aby się poddał dobrowolnie, gdyż kraj cały jest już w ręku Turków. Dowódca twierdzy Samuel Chrzanowski nie dał się ustraszyć, ale bronił się jak mu obowiązek nakazywał. Tymczasem położenie załogi stawało się coraz trudniejsze: kule armatnie mocno nadwerężały mury. Wreszcie Turcy zrobili znaczny wyłom w murze a gdy niebezpieczeństwo wobec ogromnej przewagi nieprzyjaciela było wielkie, wszyscy upadli na duchu i zaczęli się naradzać, czyby zamku dobrowolnie nie oddać. Już sam Chrzanowski zgadzał się na poddanie twierdzy, kiedy pomiędzy obradujących wpadła piękna żona Chrzanowskiego i z oburzeniem zaczęhi szlachcie wyrzucać, że zamiast dłonią i orężem dowieść, że są rycerzami, radzą nad haniebnem poddaniem się a mężowi zagroziła, że jeżeli nie będzie się bronić do upadłego, to natenczas naprzód jego a potem siebie nożem przebije. To wystąpienie dzielnej niewiasty zagrzało oblężonych nowem męstwem. Tymczasem Jan III nadciągnął z wojskiem i zamek oswobodził; potem Turków ścigał tak, że jeszcze w ucieczce ośm tysięcy stracili; nadto zabrał Sobieski dowozy, przygotowane dla tureckiej załogi w Kamieńcu i zniszczył ich statki na Dniestrze.

12

Aug

by Łukasz Radosław

To jest pytanie, które ma prostą lub skomplikowaną odpowiedź, zależnie od tego, na którym przełomie czasowym się koncentrujemy. Jeżeli chcemy się dowiedzieć skąd Chołodeccy po wojnie przybyli na ziemie nowo odzyskane, to mamy prostą odpowiedz: na ziemie dolnośląskie i zachodnio-pomorskie przybyli Chołodeccy z Wołynia, w szczególności z wiosek Kudranki, Budek Kudrańskich, Huty Starej i Huty Starej-Bogudzięki. Chołodeccy z Kudranki i Budek Kudrańskich osiedlili się w okolicach Milicza a Chołodeccy z Huty Starej i Huty Starej-Bogudzięki rozsiedlili się w woj. zachodnio-pomorskim, chociaż niektórzy również się zakorzenili w okolicach Wrocławia. Natomiast najmniejsza, najsłynniejsza i najbardziej opisana gałąź Chołodeckich z korzeniami z Lwowa mieszka dziś w Poznaniu, chociaż syn pisarza i historyka Józefa Białyni Chołodeckiego zmarł w Kołobrzegu w 1947 r. Właśnie sto lat temu nasz historyk rodzinny przypuszczał, że wszyscy Chołodeccy pochodzą od jakiegoś Białyni, który dzierżawił wieś Chołodec, która leżała w okolicach Starokonstantynowa. Wiedział także, że jego gałąź Galicyjcska, w czasach rozbiorów przybyła z Wołynia (Rusi Czerwonej) na ziemie pod Austriackim zaborem.kolo ludwipol2

Wracając do pytania: skąd przybył ten jeden Białynia, nasz pierwszy Chołodecki? Otóż mamy dwa ciekawe dokumenty, które rzucają nam trochę światła na to zapytanie. Pierwszym jest list Józefa – cytując:

“Pochodzimy z Mazowsza z okolicy Rawy. Jeden z Białyniów przeniósł się na Wołyń, wziął w tenutę majątek od Książąt Wiśniowieckich, czy Zbarazkich i przybrał wsi Chołodec obok Kupiela, nazwisko Chołodecki. Za czasów króla Sobieskiego był Kazimierz Chołodecki temytaryuszem majątku Białynia w pow. Starykonstantynowskim bardzo poważnym obywatelem.”

rawy

W tym liście Józef również podejrzewał, że wszyscy Chołodeccy znajdujący się “za kordonem” w tamtych latach pochodzili od syna Kazimierza Chołodeckiego, Feliksa. Na dzień dzisiejszy wiemy, że to nieprawda, mamy jeszcze jednego potwierdzonego brata Feliksa – Tomasza, oraz podejrzewamy, że  drugim bratem był Teodor.

Drugim dokumentem mówiącym o tym skąd Chołodeccy przybyli na ziemie Wołyńskie jest spis rodzinny z 1790 roku, i w nim jest podana informacja następująca:

“Z woiewództwa Sieradzkiego Powiatu ostrzeszowskiego od Lat 100 wtym Kraju zostają.”

sieradz

No i mamy do rozwiązania niełątwą zagadkę, bo przecież jeden i ten sam Białynia nie mógł być z okolic Rawy na Mazowszu i z Powiatu Ostrzeszowskiego?